Z pewnym takim zawstydzeniem muszę wyznać, że zainstalowałem sobie toto, i po 2 godzinach łażenia dobiłem do 5. poziomu, po czym zaczęła padać bateria i trza było zbastować. Niby durnota, z geocachingiem pod względem stopnia trudności raczej nie ma nawet co porównywać, ale faktycznie jakoś wciagające... Z drugiej strony na dłuższym dystansie Pokemonom sukcesu nie wróżę, bo nachodzić się tu trzeba sporo i w przywykłym do siedzenia świecie entuzjazm szybko może zgasnąć. Zwłaszcza gdy aura okaże się mniej sprzyjająca.
Dzieciaków szalejących na rolkach, ze smartphone'm w ręku, było wczoraj nad poznańską Maltą całkiem sporo. Widocznie zabawa naprawdę wciąga. Ale to i tak pikuś przy tym, jak ja - bez biegania - wciągałem kolejne browary Zdjęcie opublikowane wczoraj na FB: