Kilka spostrzeżeń (byłego już) użytkownika Edge 705. 2 lata użytkowania i 15 000km z nim, pozwoliło mi go dobrze poznać.
Trzeba mieć na uwadze: czy GPS ma wspierać nasz rowerowy trening, czy wolimy z nim odkrywać ciekawe miejsca? A co, jeśli oczekujemy obu rzeczy, jak w moim przypadku?
Edge 705: Traktowałem go i jako licznik rowerowy (strefy tętna, kadencja, programowanie treningów, świetny virtual partner), a i zwiedziłem z nim wiele miejsc. Na rower daje radę. Ładowanie wbudowanego akumulatora [o ile nie jeździmy kilkudniowych wycieczek] nie przeszkadza.
Doceniam widoczność ekranu w słońcu i moc podświetlenia, ale przejrzystość mapy na granicy akceptowalności.
Po czasie odkryłem, że każdy GPS nie poda, idealnego przebytego dystansu (np na 100km wyliczy 98,7km - GPS skraca dystans na łukach, nie zapisze, co normalne, idealnego koła), więc przydałby się do GPSu, obok na kierownicy, także najprostszy licznik rowerowy, np z temperaturą. Z wad Edge 705: akumulator z czasem traci pojemność (po 2ch latach, 705ka na pewno chodzi te 10 godzin, więc nie ma tragedii - ktoś w necie pokazywał jak wymieniać akumulator). Spora wada to boczne, gumowe przyciski. Po intensywnym korzystaniu, po dłuższym czasie nie wyglądały dobrze, zaczynały pękać i nie bardzo można je wymienić. Czyli Edge do treningu: super, do zwiedzania: turystyczne GPSy są lepsze.
Z turystycznej serii GPSów warto rozważyć: Dakotę 20 (Oregona 450), 62s. Ewentualnie starsze Vista HCx czy Colorado.
Wśród tych nowszych, rowerzystę mogą zachwycić trasy: można nawigować o punkty pośrednie, (w 62s możemy przeanalizować wykres wysokości, który jest powiązany z mapą), w trzech pierwszych: widzieć zielono niebieski [część niebieska dla drogi przed nami] wykres trasy, włączyć wykres z drogą przed nami, jako wtyczkę na np ekranie mapy. Przydaje się ekran 2,6", Custom Maps (czyli skanowane mapy lub mapy satelitarne w GPSie). Trzyosiowy kompas, geocaching jako inspiracja na rower.
Dakotę 20 polecam jako najtańszą. D20 łatwo porównać do 62s, ta sama rozdzielczość, spór: lepszy GPS dotykowy czy guzikowy. Ekran 62s jest bardziej czytelny, GPS niczym nie okrojony. Jeśli już brać 62s, to warto się zastanowić czy 62s czy Oregon 450. Trzy calowy Oregon byłby świetny, gdyby nie zła widoczność ekranu.
Starsza Vista HCx: jednak mały ekran, brak obsługi map skanowanych.
Colorado. Już wycofany, dostępny używany na rynku wtórnym. Ale też nie. Idealny GPS na rower to 3", z guzikami, na baterie, z zielono niebieskim wykresem trasy, z dobrym wyświetlaczem, a z funkcji treningowych, możliwymi do ustawienia alertami np tętna czy kadencji. Ale takiego nie ma. Może za rok zobaczymy godnego następce Colorado.
Idealnym wydawałby się Edge 800. dodali mu 2,6" ekran, custom maps, temperaturę. Ale dalej w trasach to Edge 705, a nie turysta. Brakuje tego planowania tras. Turystyczne potrafią przenieść się w inną lokalizację, wyznaczyć trasę do lokalizacji C i przeanalizować jej wzniesienia, wyliczyć przewyższenia. Edge 800 (jak 705) jest bardziej uzależniony od komputera i MapSource i mimo kroku w dobrym kierunku, Edge 800 dalej nie jest samowystarczalny w turystyce (np brak kompasu cyfrowego), mimo że świetny w treningu.
Do turystyki wybrałem 62s (mimo chwilowych zawahań czy jednak nie Oregon 450, z tym złym wyświetlaczem). 62s szybsza od Edge.
Turystyczne GPSy obsługują czujniki tętna i kadencji, podają ich wartości. Ale w GPSach nie można ustawiać alertów. Za to pełne wyliczenie dostępne w śladzie, po jeździe. Polecam Sporttracks 2.1.
A że w turystycznym GPS brakuje i wirtualnego partnera, skłaniam się ku zestawowi Edge 500 (do jazd treningowych, ma co potrzeba, bez map, która nie jest potrzebna w znanym nam terenie) + 62s (na wszelkie przygody rowerowe).