No... może nie tak od razu. Aby dojść do konkretnych wniosków trzeba poużywać odbiornik dłuższą chwilę i oczywiście sprawdzić go w terenie. Jako że paczka przyszła dopiero dzisiaj, dla niecierpliwych zaczniemy od standardowych testów organoleptycznych i wyciągania oczywistych wniosków. W najbliższych dniach test będzie się rozrastał poruszając kolejne zagadnienia i przynosząc raporty z terenu. No ale największa frajda to rozpakować nową zabawkę, więc nie ma na co czekać. Kliknij dowolny obrazek aby przyjrzeć się lepiej.
Pudełko i zawartość

W ogólnej stylistyce pudełka widać wyraźne nawiązania do opakowania Oregona, czyli lat 2008-2009. Podobna wielkość, ta sama kolorystyka oraz rozmieszczenie informacji, świadczą o wyraźnej inspiracji i wzorowaniu się autora na klasyku. Prostota i elegancja po raz kolejny przypominają o nieprzemijających kanonach piękna i... w sumie dobrze że nie dostaliśmy jakiegoś gniota w zgrzanej plastikowej misce

Szkoda że wzorem klasyka usunięto także wszelkie konkretne informacje. Kupujemy "odpornego i wydajnego ręczniaka z 3-osiowym kompasem oraz wysokościomierzem barometrycznym". No dobra, mogło być gorzej


Tył pudełka zawiera trochę więcej szczegółów, między innymi Garmin podkreśla że ekran jest czytelny w pełnym słońcu (bezczelnie przypomnę że to samo było na pudełku Oregona), że urządzenie ma 1.7 GB pamięci wewnętrznej, że odbiornik jest "bardzo czuły" oraz że antena jest quad-helix (co i tak można było zgadnąć).

Z przyczyn artystycznych spód pudełka na poprzednim zdjęciu nie wyszedł najostrzej, więc jeszcze jedno zdjęcie. Pismo na wpół obrazkowe informuje nas że 62s obsługuje BirsdEye (zdjęcia satelitarne), Custom Maps (własne rastry) i BlueChart g2 (mapy morskie). Wyznawcy zapomnianego kultu WAAS/Egnos będą łapać D (bez skojarzeń), a sam odbiornik jest "zanurzalny" (ale zanim wrzucicie odbiornik do jeziora poczekajcie na nasz test - Colorado też był IPX7 i w ogóle).

Góra skromna.

Lewa strona przenosi nas w sielskie okolice i na stronę Garmina.

Prawa strona zapowiada skromną zawartość pudełka: odbiornik, zaczep, kabel USB i ulotka. Na szczęście podręcznik i darmowe oprogramowanie są na stronie Garmina, dodatkowo podręcznik można też znaleźć w pamięci odbiornika.

Na spodzie jak zwykle najmniej ważne informacje. Umrzesz na raka i nie będziesz miał dzieci. Garmina 62s montują na Tajwanie, a kabel w Chinach.

W środku odbiornik wrzucony jest luzem w zagięcie paskudnej tekturki (mam nadzieję że to ukłon w stronę recyklingu), a ekran jest zalepiony jakąś ohydną folią. Pierwsze wrażenie po chwyceniu odbiornika jest również nienajlepsze. 62s wydaje się plastikowy i zdecydowanie mało "odporny". Tylko ekran robi dobre wrażenie przypominając te z serii 60 - czyli ostre i trudne do zarysowania.

Jeśli chodzi o akcesoria, to zaczep jest identyczny jak w przypadku Oregona (sprawia dobre wrażenie - plastik jest gruby, zaczep metalowy z mocną sprężyną, a kawałek paska pleciony i szyty), a kabel krótki (50 cm, tradycyjnie z kultowymi napisami "Garmin" i "China" - tym razem tłoczonymi, żadnych filtrów zakłóceń czy innych fanaberii - kryzys to kryzys). Makulatury jest tyle, że jest osobno pakowana, a w sumie nie ma tam nic przydatnego.
Odbiornik

W pierwszym odczuciu odbiornik wydaje się plastikowy, w tym przednie przyciski. Plastik jest chyba trochę gumowany (w przeciwieństwie do serii 60), jednak jakby mniej niż w Oregonie (a może to tylko wrażenie, gdyż guma w Oregonie jest gładka, a w 62s chropowata) oraz gumowanie raczej nie dotyczy przednich przycisków. Pomarańczowy plastik ma niby ten sam kolor co w Oregonie 300 (gdzie stylistyce nie miałem wiele do zarzucenia), jednak trochę wystaje i wygląda obskurnie (dużo lepiej wychodzi na zdjęciach niż w rzeczywistości).
Mimo wszystko po włożeniu baterii odbiornik jakby nabiera solidności, a przednie przyciski, mimo że plastikowe, wydają się pewne i wytrzymałe - chyba dużą rolę odgrywa tutaj ich twardość przy naciskaniu.

Tył zasługuje na pochwałę. Wbudowana w klapkę baterii szyna jest taka sama jak w Oregonie (uchwyt pasuje, sprawdziłem) i nie wymaga dodatkowych plecków do montowania w uchwycie. Powinna pewniej trzymać odbiornik niż klasyczne ucho i zaczep serii 60. Szyna wydaje się być metalizowanym plastikiem, zamek klapki baterii jest metalowy. U góry jest gumowa osłona złącza USB i gniazda antenowego. W pobliżu prawego dolnego rogu szyny widać otwór wyrównujący ciśnienie w komorze baterii (ktoś wie po co?). Odbiornik jest skręcony śrubami tak jak odbiorniki serii 60 czy Oregon, jednak śruby nie są schowane pod klapką.

Z lewej strony brak jakichkolwiek przycisków. Mimo że odbiornik jest plastikowy i skręcany, nie widać uszczelki jak w serii 60. Być może gumowanie wystarcza podobnie jak w Oregonie.

Z prawej strony widzimy włącznik. Wygląda dość prymitywnie, ale przy naciśnięciu sprawia dobre wrażenie. Kolejne dobre rozwiązanie zaimportowane z Oregona, przy czym przycisk nie wystaje jak w oryginale - co wydaje się dobrym posunięciem gdyż jest mniejsza szansa że odbiornik sam się włączy w kieszeni czy plecaku.

U góry nic ciekawego, poza tym że antenka nie ma ucha które i tak się przerywało (w serii 60) oraz górna część obudowy jest połączona z przednią, więc otwieranie odbiornika nie będzie wymagało odrywania wokółantenowej gumy.

U dołu zmieniono konstrukcję ucha na smycz w porówananiu z Oregonem. Ucho ma prawie 2cm szerokości, tak więc można przewlec tasiemkę albo pasek (z góry na dół, pomiędzy dwoma wgłębieniami). Plastik ucha (ten pomarańczowy mostek) może nie wygląda grubo i solidnie, ale składa się z dwóch osobnych części, więc jest szansa że najpierw pęknie tylko jedna część.

Pod gumową zasłoną obecny jest port USB oraz złącze antenowe do podłączenia anteny zewnętrznej. Gniazda wydają się być w miarę zabezpieczone przed wilgocią, a guma solidna i trudna do urwania.
Na samym dole pod zamkiem komory widać wylot ucha na smycz czy pasek, a nad zamkiem otwory czujnika barometrycznego. Nie wiem czy umieszczenie czujnika pod klapką nie będzie powodowało szalonych rajdów ciśnienia jak to było w Oregonie, ale ufajmy inżynierom Garmina


Komora baterii ma konstrukcję i uszczelnienie podobne do tego w Oregonie. W skład plecków wchodzi plastikowy kołnierz który jest dociskany do gumowej uszczelki. Uszczelka jest węższa i płycej położona niż w Oregonie, co przy mniejszym docisku przypomina uszczelnienie serii 60. Także zamek komory baterii ma konstrukcję bardzo podobną do tej znanej z serii 60, ryglując klapkę poprzez obrót. Tym samym zamek powoduje mniejszy docisk klapki, ale wydaje się solidniejszy niż w Oregonie - choć też nie słyszałem by zamek w Oregonie zawodził.
62s jest tradycyjnie zasilany parą baterii AA. Pod bateriami jest dość tradycyjnie umieszczone gniazdo kart microSD, z tą samą budzącą obawy o trwałość blaszką przytrzymującą kartę.
