Sprawa importu GPX-ów, a dokładniej importu aktywności przez platformę Garmin Connect, została omówiona w
odrębnym wątku.
Na Windowsie, szczególnie gdy ten jest zainstalowany na nieco większej maszynce można się pobawić.
A jak sprawa wygląda na Androidzie? W zasadzie mogłoby tak samo. Przeglądarka internetowa jest, więc ...
Problem w tym, że nawet na dużym PC strona www GarminConnect działa dość topornie. Obsługa tego w smartphonie to jeszcze większe wyzwanie. Na dodatek ślad trzeba przekształcić w aktywność (dodając wpisy "time") co z wykorzystaniem edytora plików txt zbyt wygodne w smartphonie też nie jest. Pomijam fakt, że standard GPX, standardem, ale klony tego formatu są różne i może się okazać że Connect po prostu odmówi importu "nietypowego" GPXa.
Chcąc ominąć te problemy przygotowałem sobie
małego pomocnika. Pomocnik jest tak siermiężny jak moje umiejętności programistyczne i narzędzia których używam, ale ... robi co ma robić
Otóż programik odczytuje plik GPX (nazwa "na sztywno": TEST.GPX) odnajduje w nim wpisy "lon","lat" oraz "ele" i przerzuca je do pliku "!_EPIX.gpx", jednocześnie dodając wpisy "time" i dostosowując nagłówek do tego co znamy z plików GPX generowanych przez BaseCampa. UWAGA: Programik nie ma żadnych zabezpieczeń przed błędami. Zadziała również wówczas gdy nie będzie pliku źródłowego: TEST.gpx, "wypluwając" prawidłowy (chyba) acz pusty plik wynikowy. Programik póki co nie analizuje skąd pochodzi wpis "lon"/"lat". Po prostu bierze KAŻDE "lon" i "lat", więc by uniknąć przekłamań, plik źródłowy powinien być czystym śladem/trasą, bez punktów pośrednich etc.
Na Androidzie problemu z punktami pośrednimi nie ma, bowiem podczas eksportu z omawianej wyżej apki "Rambler Edytor GPX" otrzymujemy właśnie taki "czysty ślad".
Programik konwertujący ślad na aktywność, pracuje w DOSie
(w Windows 10 działa - przynajmniej u mnie). Dlatego w smartphonie zainstalowałem
DOS-BOXa, którego skonfigurowałem w następujący sposób:
W efekcie cały proces konwersji śladu na "aktywność" przebiega automatycznie jednym kliknięciem w ikonkę DOSBOXa.
Działania:
* Mapowanie napędów "c:" (karta) i "f:" (pamięć telefonu). UWAGA: w innych urządzeniach te definicje mogą wyglądać nieco inaczej.
* Kopiowanie pliku myfile.gpx z folderu domyśłnego ramblera (pamięć telefonu) do folderu GPX (na karcie) z nazwą: TEST.gpx
* Usunięcie zbędnego pliku myfile.gpx
(move nie zadziałało, stąd dwie operacje)* uruchomienie dosowskiego programiku GPX.exe, który pobiera dane z pliku TEST.gpx i przerzuca do pliku !_EPIX.gpx, po czym zbędny plik TEST.gpx usuwa.
* exit oznacza zamknięcie DOS-BOXa.
Naprawdę wystarcza tu jedno kliknięcie. Bez zbędnego poruszania się po folderach.
UWAGA: Mam odblokowany zapis plików na karcie. Bez tego, zapewne wszystkie operacje trzeba będzie wykonywać poza kartą tj. w pamięci telefonu. Np. w domyślnym folderze ramblera.
Import tak przygotowanego pliku "!_EPIX.gpx" do Connecta to już inna sprawa. Można oczywiście przez przeglądarkę internetową, ale to droga przez mękę, dlatego warto skorzystać z aplikacji
Garmin Connect Uploader. Aplikacja zapamiętuje ścieżkę dostępu do ostatnio wysyłanego pliku, więc znów wszystko się dzieje bez zbędnego klikania, bez wędrówki po folderach. Apka po wysyłce pliku, co trwa dosłownie chwilkę (no chyba że serwery Garmina szwankują
) wyrzuca link do www z aktywnością i jest to jedyna chwila, w której musimy uzbroić się w cierpliwość, bowiem otwarcie strony www z aktywnością następuje w przeglądarce internetowej. Gdy strona się otworzy (jeżeli się nie otworzy trzeba wejść na www GarminConnect "ręcznie") wykonujemy zapis zaimportowanej "aktywności" w postaci "kursu" (w prawym górnym rogu kółko zębate > Save as Course), co w smartphonie wymaga nieco więcej zręczności niż w PC. W efekcie Kurs przygotowany gdzieś "na łące" w Locusie
ląduje w garminowskiej chmurze (gdy jest sieć rzecz jasna) i można cieszyć nim oko w Garmin Connect Mobile:
jak też wysłać (via BT) do zegarka. Przy odrobinie wprawy, cała zabawa przygotowania kursu łącznie z 2-3 kliknięciami w samym Locusie
(z którego GPXy warto eksportować bezpośrednio do folderu ramblera) może się zmieścić w 2-3 minutach. BaseCamp wymięka. W 3 minuty to nawet komputer nie bardzo zdąży się uruchomić
A propos BaseCampa. Narzekamy na programistów Garmina:
* a to BaseCamp przymula
* www z GarminConnect chodzi topornie ...
* a to w FW niewiarygodne bugi,
Co ciekawe, Garmin Connect Mobile to -jak na Garmina - mistrz prędkości. Apka - jeżeli chodzi o obsługę - chodzi rewelacyjnie. Z synchronizacją (via BT) - przynajmniej kursów przygotowanych jw. tzn, z niedużą ilością punktów (40-50) - też nie ma problemów. A więc można? Można. Żeby jeszcze nie trzeba było tych kursów trzymać w chmurze ...
Na zakończenie dodam, że wszystkie omawiane tu aplikacje używam w wersji "PRO" (jeżeli takowe występują).