Dziś dotarł do mnie Oregon 300. Informacje z https://buy.garmin.com/shop/shop.do?pID=14903 chyba każdy z nas przewałkował kilka razy, czas więc najwyższy na jakieś wrażenia ze spotkania pierwszego stopnia. No i porządne testy w garniakowym stylu
Sprzęt dopiero rozpakowałem, ale nie mogłem się powstrzymać od małej sesji zdjęciowej i podzielenia się pierwszymi wrażeniami na Garniaku. Jutro jadę w góry, więc koło wtorku powinienem dodać solidne testy terenowe. Do tego czasu można poklikać w fotki - za każdym razem powinno wyskoczyć zdjęcie w rozsądnej rozdzielczości. Nie to co te miniaturki które nam serwuje Garmin. Pod spodem opis moich wrażeń.
Pudełko estetyczne, choć trochę mroczne. Wielkości rozwarej dłoni i grubości pięści. Nie potrzeba większego, punkt dla marketingu.
Z tyłu jak zwykle niczego się nie dowiemy. No, może wyliczenie zawartości pudełka ma sens, ale to i tak zaraz zobaczymy.
Z prawej strony oczywistości, z lewej leśne krajobrazy (darowałem sobie zdjęcie). Marketing właśnie pozbył się zdobytego plusa. Gdzie są konkrety?
Pudełko otwiera się łatwo. Oregon w środku wygląda trochę biednie. Szczególnie z tą folią smętnie odstającą od ekranu
O, pod spodem pudełka znalazłem trochę bardziej sensowne informacje. Wymagania systemowe, informację że mapa bazowa dotyczy całego świata (i na inne światy nie będzie wymieniana). Poza tym zastrzeżenie, że cokolwiek jest na pudełku, nie ma związku z zawartością. Mieszkańców Kalifornii czeka rak i wady urodzenia.
W środku trochę makulatury, płyta CD, kabel USB i karabińczyk.
Uff, można się pozbyć paskudnej folii. Oregon dobrze leży w dłoni i sprawia wrażenie solidnego. Wydaje się trochę ciężki jak na takie maleństwo, ale nie nazwałbym go cegłą.
Szybkouczki i reklamy nic nie wnoszą. Na CD jest tylko kopia szybkouczka oraz pełna instrukcja (polskiej tradycyjnie brak). Na płycie brak oprogramowania MapSource - skandal, marketing zaczyna zbierać minusy.
Karabińczyk jest przyczepiony do "plecków", które można zatrzasnąć na pokrywie baterii. Przez chwilę miałem problem żeby je zdjąć, ale pod podważeniu palcem się udało. W sumie fajna opcja.
Na kablu USB znajdziemy dwie elitarne naklejki - "Garmin" oraz "Made in China".
W sumie odbiornik wygląda estetycznie i nawet te rdzawe wstawki nie są takie złe. Nie jestem materiałoznawcą, ale szare elementy wyglądają na plastik (z wierzchu przy ekranie gładki, od spodu szorstki lub gumowany), czarne (z boku) na gumę, rdzawe (głównie u góry) to gładki plastik, a srebrny (od spodu) to metal albo metalizowany plastik.
Z przodu widzimy ekran dotykowy.
U góry widzimy efekty dezajnerskie (sic!).
Z lewej kawał gumy.
Z prawej kawał gumy i włącznik (przycisk power).
Na dole jest ucho do przewleczenia smyczy i schowany pod gumą port USB.
Pod spodem mocowanie dla plecków oraz otwieracz pokrywy baterii (na końcu, zaraz przy porcie USB). Widzimy też otwór czujnika barometrycznego.
Tak wygląda port USB (gumową zaślepkę zdjąłem na chwilę z mocowania by było lepiej widać).
A tak się otwiera pokrywę baterii.
Komora baterii w całej okazałości. Widać slot na kartę microSD (pod bateriami) oraz podwójny zatrzask pokrywy baterii. Wygląda na to, że komora baterii nie jest w pełni szczelna, lecz tylko w okolicach baterii - to czarne to uszczelka. Sprawdzimy w praniu. To znaczy w wannie
Komora baterii z bliska, otwarty slot na kartę microSD.
Na ekranie mapa.
O matko, jeśli chodzi o czytelność, to ten ekran jest naprawdę słaby. Bez podświetlania nic nie widać, czy to w słońcu czy to w cieniu. Na zdjęciach podświetlanie jest na maksa i dość dobrze oddają one najlepszą możliwą czytelność. Niestety warunki nie zawsze są idealne.
Na ekranie menu główne.
Żeby w cieniu osiągnąć na ekranie Oregona czytelność znaną z 60CS, trzeba załączyć podświetlanie na połowę. Przy maksymalnym podświetlaniu oba ekrany wyglądają tak samo dobrze, więc tu by jeszcze było OK. Jednak w słońcu podświetlanie niczego nie zmienia, więc ekran 60CS wygląda super tak czy inaczej, a na Oregonie ledwo co widać. Porównując ekran Oregona z moim Aximem x51v (palmtop), to ekran w Oregonie jest trochę lepszy zarówno z podświetlaniem jak i bez. Ale oba są beznadziejne w słońcu. Jak więc widać, doczekaliśmy się w Garminie ekranu z palmtopa.
Tutaj widzimy ekran satelitów.
Jeśli kupisz Oregona, podświetlania ekranu będziesz chciał używać ciągle. Czy to duży problem, sprawdzimy w terenie - badając żywotność baterii. Ale przygotuj się też na poszukiwania cienia, bo w słońcu naprawdę niewiele widać. Duży minus dla inżynierii. Czy to tylko drobna uciążliwość czy katastrofa - nie będę jeszcze ferował wyroku, ale z moim Aximem już parę razy miałem problemy czytelności w terenie i z nostalgią wspominałem wtedy 60-tkę.
Małe podsumowanie:
Czas ruszać w teren, co mam testować?
W kolejnych odcinkach:
- Testy czułości i dokładności (Oregon vs 60CS)
- Wnętrzności Oregona (by PouchX)
- Przydatność w górach
- Testy (pod)wodne (by PouchX)
- Ekrany w dzień i w nocy (by soko)
- Dalsze testy czułości i dokładności (Oregon vs 60CSx)
- Oregon w cieniu Colorado (by soko)
- Testy balkonowe (by soko)
- Testy powtarzalności krótko- i długookresowej (by soko)
- Oregon na rowerze
- Podsumowanie czułości i dokładności (Oregon vs 60CSx)
- Test oryginalnego uchwytu rowerowego