Ja w takich warunkach (czyli nic nie noszę na plecach, wszystko jest wiezione nie ważne jak - kajakiem, na rowerze w sakwie, samochodem, czy żaglówką) używam akumulatora żelowego 7Ah (taki motocyklowo skuterowy - za niecałą stówkę a często i połowę tego).
Do tego dorobiony mam kabelek, który wpina się w "klemy" akumulatora i na końcu którego jest zamontowane gniazdko zapalniczki samochodowej.
W to już można wpiąć cokolwiek, czyli na przykład samochodową ładowarkę USB.
Całość nie zajmuje dużo miejsca a wystarcza na kilkukrotne ładowanie telefonu z baterią około 1000mAh.
wada - konieczny dodatkowy sprzęt do ładowania akumulatora (ja używam takiego głupiego, taniego prostownika samochodowego)
wado-zaleta - nie jest ciężkie, ale waży swoje - dla tego nie nadaje się zbytnio na pieszą wyrypę
zaleta - totalnie proste i znacznie bardziej wydajne niż dostępne powerbanki
Dodatkowa funkcja tego sprzętu to awaryjne zasilanie przy demontażu zwykłego akumulatora z samochodu.
podpinam to to do klem, odkręcam klemy z głównego akumulatora, wyciągam z samochodu a licznik, radio itp nie tracą ustawień.
Do tego nawet światło i zamek centralny działają