asandrzej pisze: za turystykę pieszą uważam to, co się dzieje od momentu wyjścia ze schroniska, pensjonatu czy parkingu gdzie pozostawiliśmy samochód,
Zestawienie tych dwóch cytatów pokazuje dobitnie, jak często przyczyną różnych przepychanek może być operowanie konkretnymi określeniami w celu opisania ...... zupełnie różnej rzeczywistościBas pisze:- ktos wyjezdza na kilka dni z dziecmi i chcialby cos zobaczyc (i dzieciom pokazac), ale wycieczki nie sa zbyt dlugie, a punkty do odwiedzenia moga byc rozrzucone na wiekszym obszarze.
Faktycznie - jeżeli za turystykę pieszą uznamy końcowy jej etap, kwitesenscję np. "wypadu w góry", wówczas możemy mieć zupełnie inne spojrzenie na problamatykę nie tylko samego odbiornika GPS, ale także całej jego otoczki jaką dla niektórych jest laptopo czy notebook, a dla innych mapa papierowa, niż w sytuacji gdy za turystykę pieszą rozumiemy całokształt związanych z tym zagadnień - począwszy od wymyślenia wycieczki, która czasmi jest odległa od naszej kwatery o kilkadziesiąt, czy nawet setkę kilometrów.
Nie ukrywam, że im jestem starszy tym bardziej leniwy, ale ileż to razy w "minionych" latach zdarzało mi się np. "wyjechać w Tatry", co oznaczało np. wyjazd do Bukowiny Tatrzańskiej, skąd - owszem robiło się po podjechaniu autobusem przede wszystkim okolice piątki czy moka, ale także Tatry Zachodnie czy ..... uwaga: Trzy Korony bądź Turbacz
Zresztą w dzisiejszych czasach, pomimo lenistwa też bywają takie przypadki. Siedząc w Lesku operuję przecież nie tylko w okolicach Baligrodu czy Soliny, chociaż tam oczywiście najczęściej. Bywam w Bieszczadach Wysokich, jak też w okolicach, które kocham najbardziej: w okolicach Mucznego i Tarnawy. Włóczę się po lasach Pogórza Przemyskiego jak też zaliczam czasami jakąś traskę u południowych sąsiadów, bądź na zachód od Komańczy, czyli już w Beskidzie Niskim.
A pomysły na to "dokąd i którędy pójść" nie biorą się z odbiornika GPS, bo trudno coś tam wymyśleć w promieniu 100km od kwatery, nawet wówczas, gdybyśmy mieli w nim super hiper rastry. Te pomysły biorą się z jednej, czy drugiej poczciwej mapy papierowej rołożonej na stole, nad którą po prostu pochylamy się z żoną, "ze szklaneczką w ręku"
W sumie MapSource nie używam, gdyż nie projektuję tras ani w odbiorniku, ani w PCcie, tylko ..... "w głowie" na bazie papierowej mapy. Kiedy już wiem dokąd jutro pójdę, odszukuję w odbiorniku punkt początkowy wycieczki, stawiam waypointa (ech gdzie te czasy, że wystaczyło tylko kliknąć Enterem i punkt lądował w "ostatnio znalezionych"), bym wiedział gdzie ...... mam wysiąść z autobusu
