Otóż zdarzyło mi się tak, że przygotowany w androidowym Locusie ślad, wyeksportowany do pliku GPX, skopiowany do zegarka do folderu NewFiles został przez zegarek owszem zaimportowany jako kurs, ale nie można było wyświetlić jego profilu wysokości. Po wybraniu opcji "Profil wysokości" otrzymywałem komunikat: "Brak danych". Oczywiście dane w wysokościowe w źródłowym pliku GPX były. Miałem jeszcze dziwniejsze przypadki. Co prawda było to związane z kursami wysłanymi z Garmin Connect (też przygotowanymi w Locusie): kurs był w spisie, ale nie dość że nie można było wyświetlić jego profilu wysokości, to również ... nie był widoczny na mapie.
Nie mam stuprocentowej pewności, bo wykonałem niezbyt wiele prób, ale odnoszę wrażenie że występowanie tych problemów może być powiązane z nadmierną ilością punktów, bądź zbyt małą odległością między poszczególnymi punktami śladu. Tak czy siak warto chyba ulżyć zegarkowi i stosować nieco lżejsze kursy. Oczywiście projektując trasę (kurs) w smartphonie metodą klikania (bez routingu) trudno osiągnąć napradwę dużą ilość punktów, czy zbyt małe odległości między nimi, więc ślad wykilkany ręcznie w Locusie pratycznie zawsze "wchodzi" do zegarka. Kiedy jednak skorzystamy w Locusie z routingu, np. pracującego w tle BRoutera, sytuacja nie wygląda wesoło.
Pętelka z Połoniną Caryńską zaprojektowana w Locsuie z routingiem (BRouter):
Wygląda niepozornie, ale ... ( screen z apki: GPX Viewer)
zawiera aż 415 punktów. Nie wiem jak jest z innymi zegarkami, ale do mojego EPIXA taki ślad prawie na pewno trafi bez danych wysokościowych, a przecież w miarę dokładny przebieg tej trasy dałoby się opisać zapewne 20-30 punktami. Można to wyklikać ręcznie, ale jeżeli ktoś chciałby jednak skorzystać z dobrodziejstw automatycznego generowania trasy przez BRoutera lekarstwem na nadmierną ilość punktów będzie Rambler Edytor GPX:
Po wybraniu opcji "Route Manager" wchodzimy do kontekstowego menu i importujemy ślad przygotowany w Locusie. Już na etapie importu możemy określić maksymalną ilość punktów śladu (oraz maksymalny błąd ścieżki w stosunku do wersji pierwotnej) i w efekcie doprowadzić do jego uproszczenia, po czym - już uproszczoną wersję - wyeksportować. Niestety w moim przypadku czasami nie daje to prawidłowych efektów.

W efekcie ślad został ograniczony do 50 pkt, a maksymalne odchylenie od pierwotnego przebiegu ścieżki wynosi 36m. W praktyce - przynajmniej w moim przypadku - w zupełności wystarczy, a obciążenie pamięci zegarka przez tak odchudzony kurs nie powinno być zbyt duże.
Dodam, że "Rambler Edytor GPX" posiada dość ciekawą możliwość edycji punktów śladu.
UWAGA: apka nie ma zbyt wielu funkcji ale jest nieco zakręcona w obsłudze. Przynajmniej na początku miałem kilka niespodzianek. Eksport danych potrafi sprawić psikusa. Wydaje mi się, że plik z nowym śladem nie jest nadpisywany lecz kolejny ślad jest dopisywany do istniejącego pliku (jeżeli zastosujemy tę samą domyślną lokalizację i nazwę), chociaż nie wykluczam jakiejś mojej pomyłki. Zdarzyło mi się też (chyba kliknąłem przy zapisie "wszystko"), że do śladu została dodana moja aktualna pozycja GPS, przez co ślad zamiast "nastu" miał "set" kilometrów. Trzeba się trochę pobawić.
Odrębnym zagadnieniem jest pytanie czy jedyna możliwość by te niezbyt ciężkie ślady "made in Locus" wrzucić do zegarka to OTG i kabelek, czy też z poziomu smartphona można wrzucić je na GarminConnect by skorzystać z możliwości transferu via BT oraz - jeżeli jest możliwe - na ile to jest łatwe, bądź upierdliwe?